dodano: 2018-02-19 12:32:02 edycja: 2018-02-19 13:02:43 autor: 30 odsłon: 2645

Uczniowie z Reptowa podbijają Rzym

W zeszłym roku nasi uczniowie "zdobywali" Lizbonę, a w tym roku przyszedł czas na Wieczne Miasto, a co za rok... to się okaże :)

DZIEŃ 1 – Przylot do Wiecznego Miasta.

Wycieczka do Rzymu rozpoczęła się wyjątkowo wcześnie, bo wszyscy uczestnicy zebrali się w Reptowie o 1.30 w nocy. Co ciekawe w busie przewożącym nas na berlińskie lotnisko wcale nie było cicho i dopiero w samolocie, który wystartował w kierunku Wiecznego Miasta, przyszedł czas na krótkie wyciszenie. Po dwóch godzinach przenieśliśmy się z zimowej rzeczywistości w przyjaźniejszy, rzymski klimat i szybko ruszyliśmy na miasto. Pierwszy dzień miał pokazać stolicę Włoch jako miasto wielu epok, wokół którego wyrosła cywilizacja europejska. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Placu św. Piotra i Pawła, czyli centrum, nie tylko chrześcijańskiego, świata. Później cieszyliśmy oczy Zamkiem św. Anioła i Panteonem wzniesionym przez cesarza Hadriana, Pałacem Weneckim pamiętającym przemówienia Mussoliniego czy Kapitolem, zmienionym przez Michała Anioła w serce nowożytnej Romy. Widoki były niesamowite i, pomimo zmęczenia podróżą, nie pozwoliły niektórym zbyt łatwo zasnąć.

DZIEŃ 2 – Dzień wielkich bazylik.

Po przebudzeniu i solidnym śniadaniu zaserwowanym przez siostry zakonne, u których gościliśmy, przyszedł czas na odwiedzanie wielkich bazylik rzymskich znajdujących się poza Watykanem. W każdej z nich było co podziwiać. Niepozorna z zewnątrz świątynia Św. Piotra w Kajdanach wbiła się w pamięć, choćby dzięki potężnemu grobowcowi papieża Juliusza II, no bo kto nie chciałby spojrzeć prosto w oczy majestatycznemu Mojżeszowi dłuta Michała Anioła? Po niej kręte rzymskie uliczki zaprowadziły nas do Bazyliki Matki Boskiej Większej, czyli pierwszego kościoła maryjnego w świecie chrześcijańskim. Przepiękne mozaiki w różnych okresów wypełniające ogromne wnętrze podtrzymywane przez 40 ogromnych kolumn mogły przyprawić o zawrót głowy, zaś jeśli komuś było mało, to przy ołtarzu mógł zobaczyć urnę zawierającą pozostałości kołyski betlejemskiej. Trzecim miejscem na trasie naszej wędrówki był kościół zarządzany osobiście przez papieża, jako biskupa Rzymu. Na dzień dobry spojrzeliśmy na przepiękny balkon, z którego, wraz z nadejściem nowego roku, każdy następca Św. Piotra udziela błogosławieństwa „urbi et orbi”. Po wejściu do Bazyliki Św. Jana na Lateranie wszystkim zabrakło słów. Po wejściu do środka zobaczyliśmy ołtarz oddalony od nas o dobre 100 metrów. Po drodze do niego mijaliśmy kapliczki z monumentalnymi figurami apostołów, o innych, mijanych po drodze mozaikach i malowidłach nawet nie wspominając. Gdy wyszliśmy na zewnątrz świat przez chwilę zmieniał swoje rozmiary, ale ostatecznie daliśmy radę ruszyć dalej przecinając Via Appia, czyli matkę rzymskich dróg… przynajmniej w starożytności. Ostatni punkt naszego wtorkowego programu wiązał się z nadchodzącym końcem świata. Kto nie słyszał o Bazylice Św. Pawła za Murami i wizerunkach papieży, umieszczanych tu od stuleci? Miejsc pozostało już dla ledwie kilku, a co będzie potem? Św. Paweł, którego grób mogliśmy zobaczyć przy ołtarzu głównym pewnie już o tym wie J Nam po odwiedzeniu Apostoła Narodów pozostało jeszcze zrobić zakupy i dotrzeć metrem do naszego Domu Pielgrzyma.

DZIEŃ 3 – Dzień watykański.

Trzeci dzień był dniem papieskim, a skoro tak, to musieliśmy go zacząć od wizyty u Ojca Świętego przy okazji cotygodniowej audiencji generalnej. Z krańców, wypełnionej po brzegi, auli Pawła VI postać papieża wydawała się bardzo niepozorna, ale moc płynąca z jego słów była ogromna. Dla wielu zaskoczeniem był występ akrobatów dedykowany Franciszkowi, ale jego uśmiech i brawa dla artystów cyrkowych pozwoliły spojrzeć na niego z innej, całkiem normalnej perspektywy. Po audiencji zwiedziliśmy Bazylikę Watykańską, co nie było łatwe, bo nie wiadomo było na czym się skoncentrować. Jedni tradycyjnie ucałowali stopę posągu Św. Piotra, inni zaczęli od modlitwy przy ołtarzu ze szczątkami św. Jana Pawła drugiego, a na swoją kolej czekały m.in. słynna Pieta, potężny baldachim Berniniego nad ołtarzem głównym czy grób następcy chrystusowego. Niestety kapryśna pogoda przeszkodziła nam w wejściu na kopułę bazyliki i pozostało nam, wraz z nadchodzącym zmierzchem, szybko uciekać przed deszczem do miejsca zakwaterowania.

DZIEŃ 4 – Dzień starożytny.

Czwarty dzień naszej rzymskiej wyprawy zaczął się o poranku, ponieważ chcieliśmy uczestniczyć w mszy św. odprawianej w każdy czwartek przy grobie Jana Pawła II dla polskich pielgrzymów. Tym razem odprawiło ją 84 księży, co było widokiem niecodziennym. Zaraz po jej zakończeniu nadrobiliśmy zaległości i wdrapaliśmy się na samą kopułę bazyliki. Schody wydawały się ciągnąć bez końca, ale dla przepięknej panoramy miasta zdecydowanie było warto. Widać było nawet Koloseum, do którego ruszyliśmy w drugiej kolejności. Gigantyczny amfiteatr i rezydencje cesarskie na Palatynie przykuły naszą uwagę na dobrych kilka godzin, ale w dalszym zwiedzaniu Forum Romanum przeszkodziły nam syreny. Przed powrotem do naszej bazy wypadowej przespacerowaliśmy się po pozostałościach największego stadionu cyrkowego na świecie i „wskoczyliśmy” do dziurki od klucza na Placu Kawalerów Maltańskich, obserwując kopułę Bazyliki Św. Piotra z zupełnie innej perspektywy. Po obfitym obiedzie po raz pierwszy wyruszyliśmy na wieczorny spacer po mieście. Naszym celem był Plac Hiszpański ze słynnymi schodami. Miasto niby to samo, ale wrażenia nieco inne.

DZIEŃ 5 – Zatybrze.

Wczesnym rankiem wróciliśmy na Forum Romanum, bo nie wypadało inaczej, i nawet się nie spodziewaliśmy co nas czeka. Piękna pogoda pozwoliła w pełni docenić wspaniałą panoramę rozciągającą się z tarasów widokowych na wzgórzu palatyńskim. Potem ruszyliśmy Via Sacra, którą przed nami szli Romulus, Juliusz Cezar, Konstantyn Wielki i inni rzymscy władcy świata starożytnego. Poprzez Bazylikę Maksencjusza, świątynię Westy i dom westalek doszliśmy do Łuku Septymiusza Sewera i rzymskiego pępka świata. Później przyszła kolej na fora cesarskie zwieńczone kolumną cesarza Trajana. Drugą część dnia poświęciliśmy na odwiedzenie dzielnic miasta położonych po drugiej stronie Tybru. Najważniejszymi miejscami odwiedzonymi przez nas okazały się bazyliki Św. Cecylii, z przepięknym posągiem przedstawiającym jej ciało, oraz – Św. Marii In Trastevere. Po doświadczeniach czwartkowych również i w piątek wybraliśmy się na wieczorny spacer, ale tym razem odwiedziliśmy słynną Fontannę di Trevi. Każdy kto chciał mógł tu wrzucić do wody pieniążek i zapewnić sobie kolejną wizytę w Wiecznym Mieście J

DZIEŃ 6 – Dzień zabytków wszelakich.

Wszystko co dobre kiedyś się musi skończyć i nasza wycieczka zbliżała się ku końcowi. Ostatni dzień był swego rodzaju mozaiką, bo z jednej strony odwiedziliśmy nowe miejsca takie jak Pałac Zuccariego, gdzie mieszkała Marysieńka Sobieska, kościół Trójcy Św., Campo di Fiori czy mauzoleum Augusta, a z drugiej ponownie rzuciliśmy okiem na schody hiszpańskie, Panteon, Plac Navona i Plac Św. Piotra i Pawła. Koniec końców z żalem chwyciliśmy nasze bagaże i wraz z nadchodzącym wieczorem ruszyliśmy na rzymskie lotnisko. Około 21.10 oderwaliśmy się od włoskiej ziemi i wróciliśmy do zimowych krajobrazów Europy centralnej. Niektórzy podczas tej podróży już zastanawiali się dokąd wypada ruszyć za rok, ale… to temat na inną opowieść :)



19 lutego 2018r. 19 lutego 2018r. 30 2645